W jadalni św. Jana Kantego dla bezdomnych
- Szczegóły
- Dziś dobra zupka, gołąbkowa, gęsta, sycąca. Prawie wszyscy zjedliśmy po dwa talerze. I jeszcze batonik dostaliśmy na deser.
- Dziś specjalna okazja, dziś jest Wasz dzień, dzień bezdomnych. A jabłek nie potrzebujecie?
- Nie, mnie nie potrzeba. Nie mam zębów, żeby je pogryźć.
- A ja wezmę. Ty, gdybyś wziął scyzoryk i pokroił sobie, też byś nie stracił, witaminka nie zaszkodzi.
- On za inną witaminką tęskni. Przetworzoną. Ona się nazywa śliwowica : )
- Ja Wam dam śliwowicę. Po śliwowicy zupy nie ma. Kara na miesiąc. Posiłki wydajemy tylko trzeźwym.
- Jasne, pożartować nie można?
- A ja dziś wstąpię jeszcze na wieczór do Kapucynów. Tam też dodają do gorących posiłków jabłka, więc nic nie potrzebuję.
- A nie sypnie ksiądz jakiegoś grosza? Przydałoby się. Pojechałbym na cmentarz, bo moją pochowali. MOPS pochował. Mam już sztuczne kwiaty, ale dojechać trzeba...
- Jak na dojazd, to dam, ale bez oszukiwania.
- Jak na dojazd, to dam, ale bez oszukiwania.
- A kurtkę dziś dostanę?
- Pomyślcie sami, czy zawiodły Was kiedyś panie z Piwniczki? Dostaniesz, dostaniesz, tylko przyjdź po skierowanie do kancelarii. I pamiętaj, żeby przyjść trzeźwym. Nietrzeźwym nie wydajemy.
Trwa rozmowa z bezdomnymi jak w każdy czwartek pomiędzy jadłodajnią w byłej, prowizorycznej kaplicy i schodami przed kancelarią, gdzie bezdomni wysiadują już od 14.00, czekając na dyżur w kancelarii od 17.00. Tu otrzymają skierowanie po odzież. Trwa rozmowa, której patronem i animatorem jest św. Jan Kanty. Bezdomni zdziwili się, że dziś ich dzień. Raczej zaakceptowali swój obecny status. Nie kwapią się do wyjścia z bezdomności. Jak w całej Polsce. Ok. 30 tys. bezdomnych rok w rok, pomimo tego, że co roku udaje się pomóc ok. 3 tys. zainteresowanym usamodzielnieniem. Natychmiast ich miejsce zajmują następni.
Jutro też będzie zupa, pieczywo, a może nawet coś od drugiego, głównego obiadowego dania. Ugotują ją w kuchni R2 na naszym osiedlu i dowiozą dla 15-17 chętnych. Jutro też przyjdą p. Jola ze współpracownicą i pomogą w wydawaniu posiłku. Za tydzień też będzie można przyjść po odzież. Nie przewidzieliśmy jakiejś spektakularnej akcji uwrażliwiającej naszych parafian na problem bezdomności. Informacja, że działamy wystarczy. I podziękowanie wszystkim, którzy ofiarami do skarbony na Kuchnię św. Jana Kantego wspierają wydawanie posiłków dla bezdomnych.
Jutro też będzie zupa, pieczywo, a może nawet coś od drugiego, głównego obiadowego dania. Ugotują ją w kuchni R2 na naszym osiedlu i dowiozą dla 15-17 chętnych. Jutro też przyjdą p. Jola ze współpracownicą i pomogą w wydawaniu posiłku. Za tydzień też będzie można przyjść po odzież. Nie przewidzieliśmy jakiejś spektakularnej akcji uwrażliwiającej naszych parafian na problem bezdomności. Informacja, że działamy wystarczy. I podziękowanie wszystkim, którzy ofiarami do skarbony na Kuchnię św. Jana Kantego wspierają wydawanie posiłków dla bezdomnych.
***
Po raz pierwszy Dzień Ludzi Bezdomnych obchodzono w Polsce przed 20 laty, 14 kwietnia 1996 r. Pomysłodawcą ustanowienia go był Krzysztof Cybruch, przyjaciel i współpracownik Marka Kotańskiego, nieformalny rzecznik prasowy MONARU. Tak wtedy, jak i dzisiaj chodziło o zorganizowanie akcji wsparcia dla bezdomnych i dotarcie do społeczeństwa z informacją o problemie bezdomności.
Po raz pierwszy Dzień Ludzi Bezdomnych obchodzono w Polsce przed 20 laty, 14 kwietnia 1996 r. Pomysłodawcą ustanowienia go był Krzysztof Cybruch, przyjaciel i współpracownik Marka Kotańskiego, nieformalny rzecznik prasowy MONARU. Tak wtedy, jak i dzisiaj chodziło o zorganizowanie akcji wsparcia dla bezdomnych i dotarcie do społeczeństwa z informacją o problemie bezdomności.
Święto się nie kończy
- Szczegóły
- ks. Zbigniew, foto: Piotr Koprowski
Jest taka refleksja kaznodziejska na niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. To zastanawiające, że Chrystus po zmartwychwstaniu nie ukazał się swym prześladowcom i oprawcom. Ominął żołnierzy z plutonu egzekucyjnego, Piłata, Annasza, Kajfasza. Srogiego Malchusa. Dotarł do Marii Magdaleny, Piotra, Jana, Tomasza, Kleofasa. Ominął tych, dla których był ofiarą, spotkał się z tymi, którzy uznali Go za swego Mistrza. Zależało Mu wyraźnie na utwierdzaniu dobra. A może tylko ewangelie milczą na ten temat. Może Chrystus objawił się również swym oprawcom i prześladowcom po zmartwychwstaniu, tyle, że oni nie byli w stanie Go dostrzec.
Zło zajęte samo sobą. Niezdolne rozpoznać i uznać obecnego Dobra. Byłaby to jeszcze bardziej smutna wizja, niż ta pierwsza.
Przemineła Wielkanoc? Od nas zależy. Może ledwie na dobre się nie zaczęła?
W piątek, 18 marca, tuż po odprawieniu rekolekcji parafialnych przeszliśmy
drogą krzyżową
deptakiem naszego osiedla. Nie uczestniczyli w niej wolontariusze z Pradni Pomoc bliźniemu. Towarzyszyli nam świadczac tą pomoc w miejscu pracy. Proboszcz poprowadził rozważanie stacji V w ich imieniu. Takich Szymonów jest całkiem sporo wokół nas. Oni nie są spośród nas, a jednak są wokół nas. Czasem nie są ochrzczeni. Czasem przyjęli chrzest, ale pogubili się w swej wierze. Niemniej jednak wychodzi z nich dobroć, której - ze wstydem to stwierdzam - w sobie nie dostrzegam.
Ja mam do dyspozycji łaskę, modlitwę, adorację, sakramenty, swoje ulubione miejsce w kościele. Oni nie. Tymczasem spotykam ich przy cierpiącym, zanim podejmę decyzję, żeby samemu odwiedzić i pocieszyć cierpiącego.
Moje poczucie posiadanej racji, przynależenia do Kościoła na wyłączność może uśpić moją gorliwość, mój ewangeliczny zapał. Może stać się niebezpieczne, o ile nie zaowocuje kolejnymi czynami miłosierdzia. Wprowadziłeś mnie do Kościoła przez bramę chrztu. To jest dar, za który jestem wdzięczny. W równej mierze jest to jednak zobowiązanie do dobroci wobec bliźnich. Dobroci wobec Ciebie. Spraw, żebym o tym nie zapominał.
Jedna z róż różańcowych wcieliła się w płaczącą niewiastę: Głosisz Panie imię Twego Ojca kobietom w zgromadzeniu które zebrało się z nienawiści. Głosisz imię Twego Ojca wobec ludzi, których zgromadziło nie poszanowanie Boga, lecz odrzucenie Go.
Odprawiamy drogę krzyżową. Tutaj naturalny i dobrze obecny wydaje się znak krzyża. Naturalny wydaje się uśmiech. Naturalna wydaje się życzliwość i pojednanie. Naturalną jest wspólna modlitwa i chęć przebaczenia naszym winowajcom. Naturalny wydaje się wspólny śpiew wielu pokoleń. Dobrze modlić się w takim zgromadzeniu.
Proszę Cię, żebym pozostała wierna Tobie również w zgromadzeniu, w którym krzyż, przebaczenie, uśmiech, dobroć, zgoda, modlitwa nie wydają się być naturalne, a może nawet stają się nie do przyjęcia. Żebym umiała Cię chwalić w każdym zgromadzeniu. Najlepiej, żebym umiała mówić o Tobie tym, jak żyję, tym, co wybieram, tym, o czym myślę.
Nadto rozważania wyrecytowali lektorzy i ministranci, dzieci, oazowicze, zarówno spośród młodzieży jak i z Kręgów Domowego Kościoła, członkowie Wspólnoty Manus Domini Katolickiej Odnowy w Duchu św., kandydaci do bierzmowania, kobiety pracujące w Zespole Charytatywnym, Honorowa Straż NSPJ, Krąg biblijny, Akcja Katolicka, młodzi ze scholi ŚDM, kapłan. Oni też ponieśli krzyż. Rozważania przeplataliśmy śpiewem wspólnym i zespołów śpiewaczych.
W Niedzielę Palmową
(20 marca 2016 r.) ks. Prałat Jan Franczak skończył 75 rok życia, więc pojawiło się rytmiczne życzymy, życzymy...i to dyskretne, osobiste. Chłopcy Bartosz, Paweł, Jakub, Jasiu, Tomek i Mateusz, prawie jak apostołowie, przygotowani przez ks. Bogdana przyjęli błogosławieństwo ministranta. Pani Anita i Pani Jadzia zadbały o uroczą, pogodną i czułą twarz jury w konkursie palm wielkanocnych.
W Wielki Czwartek
w czasie Mszy św. Wieczerzy Pańskiej przyjęliśmy Ciało i Krew Pańską.
W Wielki Piątek
po liturgii Męki Pańskiej
zeszliśmy z Najświętszym Sakramentem do Grobu Bożego. Usytuowaliśmy go tym razem jak w Ewangelii, nieopodal Golgoty. Modlący się w południowo-wschodniej części kaplicy, czyli bliżej organów dostrzegli zapewne związek czasowej dekoracji grobu z krzyżem, stale obecnym nad tabernakulum. Spod krzyża właśnie wypływały strumienie Bożego Miłosierdzia. Dekorację grobu stanowiła rzeźba Pieta - Poziom użyczona przez Karola Badynę, artystę rzeżbiarza, wykonana w Jego pracowni Forma. Przy martwym Ciele Syna spotkamy obarczoną cierpieniem, wychyloną wręcz horyzontalnie Matkę. Uwagę modlącego się skupiła z pewnością postać współczującej Marii Magdaleny i św. Jana - umiłowanego ucznia Jezusa. Ręce postaci opowiadają w tej rzeźbie o współczuciu, o współobecności w cierpieniu. Św. Jan z twarzą ukrytą, szukającą zrozumienia podtrzymuje z miłością i wiarą głowę Mistrza, jak kapłan Hostię. Ukazuje ją wiernym, ale też tym, którzy nie rozumiejąc, przechodzą obok.
Chrzest w Grobie Bożym symbolizowała biel i kamienna chrzcielnica. Służyła ona przez dwieście lat w jednym z kościołów pogórza, teraz jest pusta, wyschła, jakby o niej zapomniano. Czeka na renowację w warsztacie kamieniarskim, ponowną instalację w macierzystej świątyni i napełnienie zdrojem chrzcielnym.
Eucharystię symbolizowała czerwień.
Zresztą Eucharystia nie potrzebuje symboli.
Chrystus wiecznie żywy, prawdziwie obecny w Najświętszym Sakramencie zaprasza nas, którzy w chrzcie przekroczyliśmy bramę miłosierdzia. Zaprasza nas w drogę, w prawdzie wyboistą, wymagającą ostrożności i zaufania, ale prowadzącą ku wieczności.
W Wigilię Pachalną
po poświęceniu pokramów poświęciliśmy ogień, paschał, wodę.
Podziękowaliśmy wszystkim zaangażowanym i skupionym na modlitwie. Kapłanom za przewodniczenie obrzędom, wygłoszenie homilii i spowiedź.
Diakonię porządkowo-dekoracyjną stanowili: pan kościelny Edward Śliwiński z Andrzejem, Krzyśkiem i Ryśkiem, porządkując kościół i otoczenie oraz montując dekoracje, pani Elżbieta wykonując dekoracje kwiatowe i dbając o bieliznę liturgiczną, pani Teresa z mężem sprzątając oba kościelne poziomy.
Diakonię muzyczno-wokalną podjęli: pan organista Andrzej, chór Amicus pod dyrekcją p. Danuty Degórskiej-Czubek, schola oazowa moderowana przez Klaudię i dwie Asie, wielopokoleniowa schola Światowych Dni Młodzieży z dyrygentem, p. Violą Tomczyk, oraz reaktywowana orkiestra dęta pod batutą p. Marka Pawlika.
Asysty w czasie liturgii zapewnili lektorzy i ministranci koordynowani przez ks. Łukasza i wspierani z zakrystii przez kościelnych Edwardów, p. Śliwińskiego i p. Kośmidra.
Medytacje, śpiewy i recytacje w czasie czytania Pasji i wspólnych adoracji podjęli Honorowa Straż NSPJ, Róże Żywego Różańca, Rodzina Radia Maryja, Krąg Biblijny, Akcja Katolicka, Odnowa w Duchu Świętym, Kręgi Domowego Kościoła.
Diakonię charytatywną zapewniły panie z Zespołu Charytatywnego przygotowując paczki świąteczne i młodzież, która te paczki rozniosła dla potrzebujących tuż po pobłogosławieniu a także my wszyscy, którzy napełniliśmy kosze daru ołtarza, oraz regularnie składamy ofiary na cele charytatywne podejmowane w naszej parafii.
Aparatu nie wypuszczał z ręki Piotrek Koprowski.
Pracowali też dla dobra duchowego wiernych naszej parafii Karol Badyna - artysta rzeźbiarz, Krzysztof Janiszewski z pracownikami z firmy Reklamiarnia, Bogdan Kiełbus - stolarz z synem, Wojciech Rutkowski - elektryk, p. Teresa, właścicielka sklepu tekstylnego Konrad.
Łatwiej zmartwychwstać radości paschalnej, we wspólnocie, którą ożywia ewangeliczna proegzystencja, bycie dla drugiego. Nie obok drugiego, ani tym bardziej przeciw drugiemu, ale dla drugiego. Bardzo dziękujemy!
***
Światło zwyciężyło ciemność. W ciemnym kościele zapłonęła świeca symbolizująca życie. Świeca przypominająca Zwycięzcę śmierci. W naszej rzeczywistości, którą niejednokrotnie bylibyśmy skorzy nazwać pustynią - trysnęło źródło życia, zdrój chrzcielny. Nieprzystępna pustynia świata w którym żyjemy zrodziła oazę życia. Przyjęła wiele takich oaz.
Wyrzućmy stanowczo stare przyzwyczajenia i przywiązania do grzechu - tego domaga się od nas Paweł (por. 1 Kor 5,7). Świeże doświadczenie wiary pozostawmy. Jesteśmy przaśnym chlebusiem, zarobionym, owszem naprędce, bez zakwaszania ale jesteśmy chlebusiem świeżutkim. Wielu z nas ma ciągle świeże, aktualne doświadczenie skruszonego szeptu w konfesjonale. Wielu z nas ma wciąż aktualne doświadczenie udziału w uczcie Wieczernika, przyjmowania Ciała i Krwi Pańskiej, przytulenia się do Krzyża, czy ucałowania Go, wielu z nas ma w oczach blask płomienia paschału w ciemnej świątyni i rześki chłód kropli wody ze zdroju chrzcielnego na policzku. Wymowne obrazy działającej łaski. Tego, to znaczy obrazów, a tym bardziej łaski nie wyrzucajmy.
Kwas grzechu, złości, dwulicowości, przewrotności, to i owszem, nadaje się do wyrzucenia. Nie przestawajmy natomiast świętować. Nie gaśmy nadziei, nie traćmy zapału. Żyjmy w czystości. Mówmy prawdę. Można żyć szanując się wzajemnie, mówiąc do siebie życzliwie. Można żyć więcej modląc się. Warto żyć w sposób zdyscyplinowany postanowieniem. Można się oprzeć nałogowi. Można nie dać się pochłonąć codzienności. Można i na co dzień wiele dobrego zrobić dla wspólnoty. Możemy mieć pewność, że jeśli tak uczynimy, to dobro wróci do nas w postaci wdzięczności i uprzejmości bliźnich.
Zło zajęte samo sobą. Niezdolne rozpoznać i uznać obecnego Dobra. Byłaby to jeszcze bardziej smutna wizja, niż ta pierwsza.
Przemineła Wielkanoc? Od nas zależy. Może ledwie na dobre się nie zaczęła?
W piątek, 18 marca, tuż po odprawieniu rekolekcji parafialnych przeszliśmy
drogą krzyżową
deptakiem naszego osiedla. Nie uczestniczyli w niej wolontariusze z Pradni Pomoc bliźniemu. Towarzyszyli nam świadczac tą pomoc w miejscu pracy. Proboszcz poprowadził rozważanie stacji V w ich imieniu. Takich Szymonów jest całkiem sporo wokół nas. Oni nie są spośród nas, a jednak są wokół nas. Czasem nie są ochrzczeni. Czasem przyjęli chrzest, ale pogubili się w swej wierze. Niemniej jednak wychodzi z nich dobroć, której - ze wstydem to stwierdzam - w sobie nie dostrzegam.
Ja mam do dyspozycji łaskę, modlitwę, adorację, sakramenty, swoje ulubione miejsce w kościele. Oni nie. Tymczasem spotykam ich przy cierpiącym, zanim podejmę decyzję, żeby samemu odwiedzić i pocieszyć cierpiącego.
Moje poczucie posiadanej racji, przynależenia do Kościoła na wyłączność może uśpić moją gorliwość, mój ewangeliczny zapał. Może stać się niebezpieczne, o ile nie zaowocuje kolejnymi czynami miłosierdzia. Wprowadziłeś mnie do Kościoła przez bramę chrztu. To jest dar, za który jestem wdzięczny. W równej mierze jest to jednak zobowiązanie do dobroci wobec bliźnich. Dobroci wobec Ciebie. Spraw, żebym o tym nie zapominał.
Jedna z róż różańcowych wcieliła się w płaczącą niewiastę: Głosisz Panie imię Twego Ojca kobietom w zgromadzeniu które zebrało się z nienawiści. Głosisz imię Twego Ojca wobec ludzi, których zgromadziło nie poszanowanie Boga, lecz odrzucenie Go.
Odprawiamy drogę krzyżową. Tutaj naturalny i dobrze obecny wydaje się znak krzyża. Naturalny wydaje się uśmiech. Naturalna wydaje się życzliwość i pojednanie. Naturalną jest wspólna modlitwa i chęć przebaczenia naszym winowajcom. Naturalny wydaje się wspólny śpiew wielu pokoleń. Dobrze modlić się w takim zgromadzeniu.
Proszę Cię, żebym pozostała wierna Tobie również w zgromadzeniu, w którym krzyż, przebaczenie, uśmiech, dobroć, zgoda, modlitwa nie wydają się być naturalne, a może nawet stają się nie do przyjęcia. Żebym umiała Cię chwalić w każdym zgromadzeniu. Najlepiej, żebym umiała mówić o Tobie tym, jak żyję, tym, co wybieram, tym, o czym myślę.
Nadto rozważania wyrecytowali lektorzy i ministranci, dzieci, oazowicze, zarówno spośród młodzieży jak i z Kręgów Domowego Kościoła, członkowie Wspólnoty Manus Domini Katolickiej Odnowy w Duchu św., kandydaci do bierzmowania, kobiety pracujące w Zespole Charytatywnym, Honorowa Straż NSPJ, Krąg biblijny, Akcja Katolicka, młodzi ze scholi ŚDM, kapłan. Oni też ponieśli krzyż. Rozważania przeplataliśmy śpiewem wspólnym i zespołów śpiewaczych.
W Niedzielę Palmową
(20 marca 2016 r.) ks. Prałat Jan Franczak skończył 75 rok życia, więc pojawiło się rytmiczne życzymy, życzymy...i to dyskretne, osobiste. Chłopcy Bartosz, Paweł, Jakub, Jasiu, Tomek i Mateusz, prawie jak apostołowie, przygotowani przez ks. Bogdana przyjęli błogosławieństwo ministranta. Pani Anita i Pani Jadzia zadbały o uroczą, pogodną i czułą twarz jury w konkursie palm wielkanocnych.
W Wielki Czwartek
w czasie Mszy św. Wieczerzy Pańskiej przyjęliśmy Ciało i Krew Pańską.
W Wielki Piątek
po liturgii Męki Pańskiej
zeszliśmy z Najświętszym Sakramentem do Grobu Bożego. Usytuowaliśmy go tym razem jak w Ewangelii, nieopodal Golgoty. Modlący się w południowo-wschodniej części kaplicy, czyli bliżej organów dostrzegli zapewne związek czasowej dekoracji grobu z krzyżem, stale obecnym nad tabernakulum. Spod krzyża właśnie wypływały strumienie Bożego Miłosierdzia. Dekorację grobu stanowiła rzeźba Pieta - Poziom użyczona przez Karola Badynę, artystę rzeżbiarza, wykonana w Jego pracowni Forma. Przy martwym Ciele Syna spotkamy obarczoną cierpieniem, wychyloną wręcz horyzontalnie Matkę. Uwagę modlącego się skupiła z pewnością postać współczującej Marii Magdaleny i św. Jana - umiłowanego ucznia Jezusa. Ręce postaci opowiadają w tej rzeźbie o współczuciu, o współobecności w cierpieniu. Św. Jan z twarzą ukrytą, szukającą zrozumienia podtrzymuje z miłością i wiarą głowę Mistrza, jak kapłan Hostię. Ukazuje ją wiernym, ale też tym, którzy nie rozumiejąc, przechodzą obok.
Chrzest w Grobie Bożym symbolizowała biel i kamienna chrzcielnica. Służyła ona przez dwieście lat w jednym z kościołów pogórza, teraz jest pusta, wyschła, jakby o niej zapomniano. Czeka na renowację w warsztacie kamieniarskim, ponowną instalację w macierzystej świątyni i napełnienie zdrojem chrzcielnym.
Eucharystię symbolizowała czerwień.
Zresztą Eucharystia nie potrzebuje symboli.
Chrystus wiecznie żywy, prawdziwie obecny w Najświętszym Sakramencie zaprasza nas, którzy w chrzcie przekroczyliśmy bramę miłosierdzia. Zaprasza nas w drogę, w prawdzie wyboistą, wymagającą ostrożności i zaufania, ale prowadzącą ku wieczności.
W Wigilię Pachalną
po poświęceniu pokramów poświęciliśmy ogień, paschał, wodę.
Podziękowaliśmy wszystkim zaangażowanym i skupionym na modlitwie. Kapłanom za przewodniczenie obrzędom, wygłoszenie homilii i spowiedź.
Diakonię porządkowo-dekoracyjną stanowili: pan kościelny Edward Śliwiński z Andrzejem, Krzyśkiem i Ryśkiem, porządkując kościół i otoczenie oraz montując dekoracje, pani Elżbieta wykonując dekoracje kwiatowe i dbając o bieliznę liturgiczną, pani Teresa z mężem sprzątając oba kościelne poziomy.
Diakonię muzyczno-wokalną podjęli: pan organista Andrzej, chór Amicus pod dyrekcją p. Danuty Degórskiej-Czubek, schola oazowa moderowana przez Klaudię i dwie Asie, wielopokoleniowa schola Światowych Dni Młodzieży z dyrygentem, p. Violą Tomczyk, oraz reaktywowana orkiestra dęta pod batutą p. Marka Pawlika.
Asysty w czasie liturgii zapewnili lektorzy i ministranci koordynowani przez ks. Łukasza i wspierani z zakrystii przez kościelnych Edwardów, p. Śliwińskiego i p. Kośmidra.
Medytacje, śpiewy i recytacje w czasie czytania Pasji i wspólnych adoracji podjęli Honorowa Straż NSPJ, Róże Żywego Różańca, Rodzina Radia Maryja, Krąg Biblijny, Akcja Katolicka, Odnowa w Duchu Świętym, Kręgi Domowego Kościoła.
Diakonię charytatywną zapewniły panie z Zespołu Charytatywnego przygotowując paczki świąteczne i młodzież, która te paczki rozniosła dla potrzebujących tuż po pobłogosławieniu a także my wszyscy, którzy napełniliśmy kosze daru ołtarza, oraz regularnie składamy ofiary na cele charytatywne podejmowane w naszej parafii.
Aparatu nie wypuszczał z ręki Piotrek Koprowski.
Pracowali też dla dobra duchowego wiernych naszej parafii Karol Badyna - artysta rzeźbiarz, Krzysztof Janiszewski z pracownikami z firmy Reklamiarnia, Bogdan Kiełbus - stolarz z synem, Wojciech Rutkowski - elektryk, p. Teresa, właścicielka sklepu tekstylnego Konrad.
Łatwiej zmartwychwstać radości paschalnej, we wspólnocie, którą ożywia ewangeliczna proegzystencja, bycie dla drugiego. Nie obok drugiego, ani tym bardziej przeciw drugiemu, ale dla drugiego. Bardzo dziękujemy!
***
Światło zwyciężyło ciemność. W ciemnym kościele zapłonęła świeca symbolizująca życie. Świeca przypominająca Zwycięzcę śmierci. W naszej rzeczywistości, którą niejednokrotnie bylibyśmy skorzy nazwać pustynią - trysnęło źródło życia, zdrój chrzcielny. Nieprzystępna pustynia świata w którym żyjemy zrodziła oazę życia. Przyjęła wiele takich oaz.
Wyrzućmy stanowczo stare przyzwyczajenia i przywiązania do grzechu - tego domaga się od nas Paweł (por. 1 Kor 5,7). Świeże doświadczenie wiary pozostawmy. Jesteśmy przaśnym chlebusiem, zarobionym, owszem naprędce, bez zakwaszania ale jesteśmy chlebusiem świeżutkim. Wielu z nas ma ciągle świeże, aktualne doświadczenie skruszonego szeptu w konfesjonale. Wielu z nas ma wciąż aktualne doświadczenie udziału w uczcie Wieczernika, przyjmowania Ciała i Krwi Pańskiej, przytulenia się do Krzyża, czy ucałowania Go, wielu z nas ma w oczach blask płomienia paschału w ciemnej świątyni i rześki chłód kropli wody ze zdroju chrzcielnego na policzku. Wymowne obrazy działającej łaski. Tego, to znaczy obrazów, a tym bardziej łaski nie wyrzucajmy.
Kwas grzechu, złości, dwulicowości, przewrotności, to i owszem, nadaje się do wyrzucenia. Nie przestawajmy natomiast świętować. Nie gaśmy nadziei, nie traćmy zapału. Żyjmy w czystości. Mówmy prawdę. Można żyć szanując się wzajemnie, mówiąc do siebie życzliwie. Można żyć więcej modląc się. Warto żyć w sposób zdyscyplinowany postanowieniem. Można się oprzeć nałogowi. Można nie dać się pochłonąć codzienności. Można i na co dzień wiele dobrego zrobić dla wspólnoty. Możemy mieć pewność, że jeśli tak uczynimy, to dobro wróci do nas w postaci wdzięczności i uprzejmości bliźnich.
Amoris laetitia znaczy radość miłości
- Szczegóły
Przyzywając opieki Najświętszej Rodziny z Nazaretu z radością posyłam Tobie moją adhortację „Amoris laetitia” dla dobra wszystkich rodzin i każdej osoby, młodych i starszych, powierzonych Twojej posłudze duszpasterskiej. W jedności w Panu Jezusie, wraz z Maryją i Józefem proszę, byś nie zapominał o modlitwie za mnie.
W ten sposób w osobistym liście zadedykował papież Fraciszek najnowszą adhortację o rodzinie Amoris laetitia każdemu biskupowi. Włoska prasa okrzyknęła ją nową konstytucją rodziny. Pośrednio wszyscy możemy się czuć adresatami tej dedykacji, a bezpośrednio adresatami tej adhortacji.
W ten sposób w osobistym liście zadedykował papież Fraciszek najnowszą adhortację o rodzinie Amoris laetitia każdemu biskupowi. Włoska prasa okrzyknęła ją nową konstytucją rodziny. Pośrednio wszyscy możemy się czuć adresatami tej dedykacji, a bezpośrednio adresatami tej adhortacji.
Gdzie chrzest, tam nadzieja
- Szczegóły
Pokonajmy wirtualnie odległość dzielącą Małopolskę od Wielkopolski. Rozglądnijmy się po całej Polsce. Odwiedźmy miesca, zapoznajmy się ze zdarzeniami, które przygotowano z okazji chrzcielnego jubileuszu i świętujmy razem 1050. rocznicę chrztu naszej Ojczyzny.