Puste2 MENU
 | 
           
         Tajemnica grobu Jezusa uczy nas jednego. Z ziaren naznaczonych miłością wyrosną zielone kłosy, które wydadzą stokrotny owoc nowej ziemi i nowego nieba. Z ziaren naznaczonych miłością.
         Grób Jezusa to przedtakt do wielkanocnego Alleluja. Zasiane pole.
        


        Każdy z nas już w życiu doświadczył krzyża. Byliśmy niesłusznie osądzani, doświadczaliśmy fizycznego cierpienia. Wiemy, co to jest ból – grzechu, upokorzenia, upadku; wiemy, co to krzyż rozstania z kimś bliskim. I może się nam wydawać, że już jakoś temat krzyża przerobiliśmy, jak się przerabia materiał na uczelni czy w szkole. Ale Chrystus z miłości do nas, z miłości do nas prowadzi nas na dalsze stacje. I okazuje się, że nadal są ludzie, których trzeba opuszczać, że znajdą się tacy, którzy się nam nieprzyjaźnie przeciwstawią, a ci, po których tego się nawet nie spodziewaliśmy. Nadal się okazuje, że potrafimy popełniać grzechy, które kiedyś się nam wydawały niemożliwe do popełnienia – i znowu trzeba powstawać. Tylko, ci którzy trudu Drogi Krzyżowej nie odczuwają, którzy nie upadli i nie powstają; są też tacy, którzy życie mają ciężkie, trudzą się, ale to nie znaczy, że wchodzą na Golgotę. Wzniesień jest na świecie wiele. Golgota – jedna.
            My pójdźmy za Panem. Tylko stawiając nogi w ślady Jego stóp, można pokonać tę Drogę. Idźmy, więc, za krzyżem. Pokorni, uważni, skupieni. Idźmy na kolejną lek-cję miłości.
            Módlmy się:
            Panie, Jezu Chryste, napełnij nasze serca światłem Twojego Ducha, abyśmy, na-śladując Ciebie w Twej ostatniej drodze, poznali cenę naszego odkupienia i stali się godnymi udziału w owocach Twojej męki, śmierci i zmartwychwstania. Który żyjesz i królujesz przez wszystkie wieki wieków. Amen.

            STACJA I – PAN JEZUS PRZED SĄDEM PIŁATA
            TO NIE MOJA WINA

            Nie umył rąk bł. ks. Jerzy Popiełuszko, nie umyli rąk i umarli. Inni mają starannie umyte i wyperfumowane ręce, i siedząc w wygodnych fotelach z filiżanką czy z kieliszkiem w dłoni przez wszystkie przypadki i we wszystkich czasach odmieniają zdanie: „Nie jestem winny”, „To nie moja wina”, „To on”, „To oni”, „To tamten”, „To tamci”.
            Piłat w zasadzie próbował bronić Jezusa. Tylko był taki mało zdecydowany, a ten tłum tak głośno krzyczał. To właśnie z tych słów, w zasadzie próbowałem, inni mówili, jestem trochę nieśmiały, mało zdecydowany i asertywny. To właśnie z tych słów spisuje się zazwyczaj wyrok na Jezusa.
            Módlmy się:
            Chryste, który przyjmujesz niesprawiedliwy wyrok, daj nam i wszystkim ludziom naszych czasów łaskę wierności prawdzie i nie dozwól, aby na nas i na tych, którzy po nas przyjdą, spadło brzemię odpowiedzialności za cierpienie niewinnych. Tobie, Jezu, Sędzio sprawiedliwy, cześć i chwała na wieki wieków. Amen.

            STACJA II – PAN JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA
            DLACZEGO KRZYŻ?

            Pytanie o krzyż. Najtrudniejsze pytanie na świecie. Pytanie, na które Jezus nigdy swoimi ustami nie odpowiedział, ale odpowiedział Golgotą, Ogrójcem, nieprzespany-mi nocami, lękiem, kiedy próbowali Go zastraszyć i strącić ze skały. Jezus nie wygłosił nauki o krzyżu. Jezus pokazał sens krzyża.
            Dlaczego krzyż? Najtrudniejsze pytanie świata. Dlaczego moja matka choruje?   Dlaczego moje dziecko urodziło się niezdrowe? Dlaczego mnie okradli? Dlaczego mi tak ciężko? Dlaczego mnie to spotkało? Dlaczego wypadek? Dlaczego kradzież? Dla-czego rozwód? Dlaczego? Pan wyjaśnia pokornym. Pan wyjaśnia tym, którzy są posłuszni. On chwalił mą-drość prostaczków, a rzeczy te zakryte przed mędrcami tego świata.
            Dlaczego krzyż? Ks. Jan Twardowski napisał: Dlaczego krzyż? Uśmiech. Rana głęboka. Widzisz, to takie proste, kiedy się kocha.
            Módlmy się:
            Chryste, który z rąk ludzkich przyjmujesz krzyż, aby uczynić go znakiem zbaw-czej miłości Boga do człowieka, daj nam i wszystkim ludziom naszych czasów łaskę wiary w tę nieskończoną miłość, abyśmy, przekazując znak krzyża nowemu tysiącle-ciu, byli autentycznymi świadkami Odkupienia. Tobie, Jezu, Kapłanie i Ofiaro, cześć i chwała na wieki. Amen.

            STACJA III – PAN JEZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ PIERWSZY
            NAJPIĘKNIEJSZA POEZJA ŚWIATA

            Jezus upada po raz pierwszy. Ta stacja się źle nazywa. Powinno być: Pierwsze dźwignięcie się Jezusa. Bo to, że upadał, to tylko ciężar belki, wyczerpanie mięśni, utrata równowagi. Potknął się czy Go popchnęli, ale to, że powstał, to aż czysta miłość.
            W telewizji tysiące scen pokazujących upadki człowieka. W naszych rozmo-wach, także niekiedy wypowiadamy ściszonym głosem, sensacje: „Słyszałeś, co on zrobił”, „Słyszałeś, co ona zrobiła”. Tak się niekiedy cieszymy upadkami człowieka, bo mamy chore serca, zalęknione serca, o które się tak bardzo lękamy.
            Jaka szkoda, że nie można nakręcić filmu o ludzkich spowiedziach. Ludzie są tak piękni, kiedy mówią: „Przepraszam”, „Zgrzeszyłem”, „Tak mi przykro”. Ludzie są tak piękni, kiedy klękają i pochylają głowę. Wtedy są piękni; są najpiękniejsi. Kiedy powstają, nie kiedy upadają.
Idź, ja odpuszczam Tobie grzechy. To jest najpiękniejsza poezja świata.
            Módlmy się:
            Chryste, upadający pod ciężarem naszych win i powstający dla naszego uspra-wiedliwienia, prosimy Cię, pomóż nam i wszystkim, których przygniata grzech, po-wstać i iść. Daj nam moc Ducha, abyśmy z Tobą dźwigali krzyż własnej słabości. To-bie, Jezu obarczony ciężarem naszych win, nasza cześć i miłość na wieki wieków. Amen.

            STACJA IV – PAN JEZUS SPOTYKA SWOJĄ MATKĘ
            TAJEMNICZA OBECNOŚĆ

            Obecność Maryi na Drodze Krzyżowej, tak tajemnicza. Domyślamy się, że cierpiała, ponad siły, ponad wyobrażenie. Ale co myślała, jak się modliła tego nie dowie-my się nigdy.
            Jej obecność pozornie bezużyteczna; już nic nie pomogła; już nic Jezusowi nie doradziła; już nie mogła Go wesprzeć Swoją opiekuńczą dłonią. Ale, Jej obecność tak dla Chrystusa, ważna. Jej rola tam tak przeogromna.
            Tego nie da się wytłumaczyć. Wejdź na Drogę Krzyżową, a zrozumiesz, Kim jest Maryja. W 1939 roku, kiedy Sowieci przekroczyli wschodnią granicę Polski i brali do niewoli oddziały polskie. Rozdzielali oficerów od prostych żołnierzy. Prostym żołnierzom darowano życie, jaki był los oficerów, wiemy. Dlatego oficerowie rwali swoje legitymacje, rwali swoje dystynkcje, wyrzucali je, niszczyli i próbowali udawać szeregowców. Wtedy Sowieci patrzyli na dłonie. Jeśli miałeś delikatne dłonie byłeś inteligentem, jeśli miałeś spracowane dłonie byłeś chłopem albo robotnikiem. Jeden z oficerów wyrzucił wszystkie swoje dokumenty. Rosjanin kazał mu pokazać ręce. Ręce były gładkie, delikatne: Ty nie jesteś szeregowiec, ty jesteś oficer. Pójdziesz do obozu; wiesz jakiego? Wyjmuj wszystko z kieszeni. Kiedy zaczął wyjmować, wypadł mu różaniec. I wtedy Sowiet powiedział: Jeśli ty odmawiasz różaniec, to ty musisz być rzeczywiście prosty chłop. I darował mu życie.
            Te paciorki tak wyśmiewane, że dla dewotek, że to dla prostych ludzi. Maryja swoje dzieci ma w opiece, na najbardziej trudnej Drodze Krzyżowej.
            Módlmy się:
            O Maryjo, która podążałaś krzyżową drogą swego Syna, w bólu matczynego serca, pomna na swoje fiat, ufając, że Ten, dla którego nie ma nic niemożliwego, mocen jest wypełnić obietnice, wypraszaj nam i ludziom przyszłych wieków, łaskę za-wierzenia miłości Boga. Spraw, abyśmy w obliczu cierpienia, odrzucenia i próby, nawet długotrwałej i bolesnej, nie wątpili o Jego miłości. Twemu Synowi cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków. Amen.

            STACJA V – SZYMON CYRENEJCZYK POMAGA NIEŚĆ KRZYŻ JEZUSOWI
            PRAGNĘ, JA CHCĘ TEGO KRZYŻA

            Szymona przymusili do niesienia krzyża, ale nie uczynił tego Jezus. On zawsze mówił: Jeśli kto chce pójść za Mną, (…) niech weźmie Mój krzyż (Mk 8, 34). To nie Jezus przymusił; to żołnierze.
            Jeśli Szymon z Cyreny szedł z Jezusem tylko ze strachu przed karą żołnierzy, to nie niósł krzyża. Niósł uciążliwe drewno. Jeśli chcesz nieść krzyż Jezusowy, musisz powiedzieć: PRAGNĘ, ja chcę tego krzyża.
            Fundamentem Jezusowego krzyża jest wypływające z absolutnej wolności, słowo: „tak”, „chcę”.
            Módlmy się:
            Chryste, który obdarzyłeś Szymona z Cyreny godnością nosiciela Twojego krzyża, przyjmij również nas pod jego ciężar, przyjmij wszystkich ludzi, i daj wszystkim łaskę gotowości. Spraw, abyśmy nie odwracali oczu od tych, którzy zmagają się z krzyżem choroby, osamotnienia, głodu czy niesprawiedliwości. Uczyń, byśmy jedni drugich brzemiona nosząc, stawali się świadkami Ewangelii krzyża, prawdziwie wiarygodnymi świadkami Ciebie, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

            STACJA VI – ŚW. WERONIKA OCIERA TWARZ PANU JEZU-SOWI
            POGANIE TEŻ KOCHAJĄ MĘŻA, ŻONĘ I DZIECI

            Tego nie zrobił nikt inny, tylko ona, konkretny uczynek miłosierdzia, wobec konkretnego Człowieka.
            Jak łatwo można rozpłynąć się w teorii, w ogólnikach: kocham wszystkich, ko-cham cały świat, kocham ludzi, mam mnóstwo przyjaciół. Od czasu do czasu warto na kartce papieru, napisać imiona i nazwiska ludzi, których kocham. A potem skreślić męża, żonę, dzieci, bo poganie też kochają męża, żonę i dzieci. I zobaczyć, kto na tej kartce został. Kogo ja kocham bezinteresownie? Charles Peguy powiedział kiedyś: Są tacy, którzy ponieważ nie kochają nikogo, myślą, że kochają Boga.
            Weronika ryzykowała dużo; ryzykowała to, że ją żołnierz uderzy; ryzykowała to, że ją odtrąci, a nawet, że ją aresztują, jako tę, która współpracowała z Jezusem. Ale Weronika ryzykowała jeszcze coś, że będą się z niej śmiali: „Weroniko, coś ty taka pobożna?”, „Weroniko zakochałaś się w tym Jezusie?”, „Weroniko, co cię tak ruszyło?”. Jak my się tego boimy, żeby nas ktoś nie wyśmiał: że odmawiasz różaniec, że żyjesz w czystości, że chcesz być wiernym Chrystusowi. Weronika jest patronką wszystkich tych, którzy chcą być tak wierni Chrystusowi, że nawet godzą się na krzyż śmiechu.
            Módlmy się:
            Panie, Jezu Chryste, który przyjąłeś gest bezinteresownej miłości kobiety i sprawiłeś w zamian, że pokolenia wspominają ją pod imieniem Twego oblicza, daj, aby dzieła nasze i wszystkich, którzy po nas przyjdą, czyniły nas podobnymi do Ciebie i pozostawiały światu odbicie Twojej nieskończonej miłości. Tobie, Jezu, odblasku chwały Ojca, chwała i cześć na wieki wieków. Amen.

            KSIĄDZ: STACJA VII – PAN JEZUS UPADA PO RAZ DRUGI
            PONAD LOGIKĘ, PONAD ROZSĄDEK

            Umęczone ciało Jezusa, znowu upada na ziemię. Bóg leży u naszych stóp. To nie do pojęcia; to nie logiczne; to wbrew rozumowi; to wbrew rozsądkowi. Jak to wy-jaśnić? Jak to wytłumaczyć? Bóg leży u naszych stóp.
            Całe chrześcijaństwo jest nie do wytłumaczenia. Jest ponad logikę, ponad rozsądek. Ks. profesor Janusz Pasierb napisał kiedyś: Każde chrześcijaństwo, zgodne z rozumem i zgodne z naturą, bezwzględne pod względem taktycznym, niewymagające zbyt wiele, będzie musiało potykać się o zesztywniałe zwłoki Skazańca z Golgoty aż po wieczne czasy.
            Jeśli chcesz, żeby ci Bóg wszystko wyjaśnił, jeśli chcesz niezbitych dowodów, jeśli chcesz niezbitych argumentów, jeśli chcesz, żeby to wszystko było logiczne i wyjaśnione – potkniesz się o zwłoki Pana Jezusa na Golgocie.
            Módlmy się:
            Panie, Jezu Chryste, który upadasz pod ciężarem grzechu człowieka i powstajesz, aby wziąć grzech na siebie i go zgładzić, daj nam, słabym ludziom, siłę do niesienia krzyża codzienności, abyśmy, dźwigając się z naszych upadków, nieśli Ewangelię o Twojej zbawczej mocy pokoleniom, które przyjdą po nas. Tobie, Jezu, podporo naszej słabości, cześć i chwała na wieki wieków. Amen.

            KSIĄDZ: STACJA VIII – JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY
            TWARDZI, BO NIGDY NIE PŁACZĄ

            Jezus pocieszał, bo Jezus wiedział, co to znaczą łzy. Jeśli chcesz pocieszać, skutecznie, a nie tylko płytko słowami: „Nie martw się, jakoś to będzie”. To wpierw musisz się sam porządnie rozpłakać.
Jezus płakał. Płakał nad Jerozolimą, płakał przy grobie Łazarza. Jezus był wrażliwy na łzy przez całe życie. Do tych, którzy opłakiwali śmierć córki Jaira, powiedział: Nie płaczcie! Podobnie powiedział do matki młodzieńca z Nain. Pytał Marii Magdaleny: Czemu płaczesz?
            Łzy Jezusa; łzy tych, którzy opłakiwali swych zmartwychwstałych; łzy Piotra były zawsze znakiem miłości, jej ziemskich uwarunkowań, niekiedy bezsilności. Łzy. Są ludzie, którzy uważają, że są twardzi, bo nigdy nie płaczą. Nie są twardzi, są cho-rzy. Jezus był najtwardszy, najmężniejszy z mężnych, a tyle razy płakał.
            Raz w życiu widziałem księdza, który rozpłakał się na kazaniu, ks. Krzysztofa Pawlinę. Rozpłakał się, gdy mówił o swoim współbracie kapłanie, który odszedł z kapłaństwa. Było to podczas rekolekcji wielkopostnych, kiedy byłem na drugim roku formacji w seminarium w 2010 roku. Ksiądz Rektor warszawskiego seminarium duchownego, odwrócił się tyłem do kleryków, twarzą do tabernakulum i kilka minut płakał. Dla mnie wówczas młodego alumna ogromne przeżycie, poruszenie, świadectwo. Tego kazania nie zapomnę do końca życia. Oprócz pracy, modlitwy, cierpienia, ascezy, chrześcijanin powinien umieć naprawdę głośno i czysto się śmiać, i naprawdę rzewnie płakać. Wtedy dopiero będzie mógł pocieszać innych, wtedy będzie człowiekiem.
            Módlmy się:
            Chryste, który przyszedłeś na ten świat, aby nawiedzić wszystkich, którzy oczekują zbawienia, spraw, by nasze pokolenie poznało czas nawiedzenia swego i miało udział w owocach Twego odkupienia. Nie dozwól, aby nad nami i nad ludźmi nowego wieku rozlegał się płacz, jako nad tymi, którzy odrzucili dłoń miłosiernego Ojca. To-bie, Jezu, zrodzony z Dziewicy, Córy Syjonu, cześć i chwała na wieki wieków. Amen.

            KSIĄDZ: STACJA IX – PAN JEZUS PO RAZ TRZECI UPADA POD KRZYŻEM
            POKUSA, BY JUŻ NIE POWSTAĆ

            Trzeci upadek to na pewno pokusa, by się poddać; by już nie wstawać; by już tak pozostać, że ja już nie dam rady dalej, że to kolejny raz, że to ponad moje siły. Jezus mógł też tak pomyśleć: jakoś, by na to wzgórze go dowlekli, jakoś, by go tam do-ciągnęli. Ale nie, On wstał. On chciał iść sam, bo On chciał, żeby to nie była egzekucja. On chciał, żeby to była droga miłości.
            Tajemnica mądrości terminu: błogosławiona wina. Bez wątpienia, każdy grzech jest złem. Ale, kiedyś ks. Aleksander Fedorowicz powiedział: Lepiej jest człowiekowi popaść w grzechy ciężkie niż w stan wszechogarniającej pychy. A Błażej Pascal napisał: Kto chce być aniołem, nierzadko bywa bydlęciem. Tak często Bóg, po wielu latach doprowadza człowieka do miejsca zwątpienia. Wszystko wydaje się zmarnowane, tyle się starałem, tyle się wysilałem, a przecież, kiedyś byłem lepszy. Lepsza była modlitwa, większa gorliwość, więcej pokoju. Byłem bardziej czysty, opanowany, dobry. Mimo tych różnych postanowień, ciągle lecę w dół.
            Mistrzu, całą noc łowiliśmy i niceśmy nie ułowili (Łk 5, 5). Błogosławiona chwila, jeśli umiemy na to spojrzeć uczciwie, a nie uciekać w obwinianie innych i rozpaczliwe tłumaczenie siebie: „To właśnie wtedy, dopiero wtedy”, rozpoczyna się prawdziwa droga do świętości. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieć (Łk 5, 5). Jeszcze raz. Po-wstanę nawet po raz trzeci.
            Módlmy się:
            Panie Jezu Chryste, który przez swe uniżenie pod krzyżem objawiłeś światu, jaka jest cena swojego odkupienia, daj ludziom trzeciego tysiąclecia światło wiary, aby rozpoznając w Tobie cierpiącego Sługę Boga i człowieka, mieli odwagę podążać tą samą drogą, która przez krzyż i wyniszczenie wiedzie do życia na wieki. Tobie, Jezu, podporo naszej słabości, cześć i chwała na wieki wieków. Amen.

            KSIĄDZ: STACJA X – JEZUS Z SZAT OBNAŻONY
            SAM SIĘ ZAWSTYDZISZ

            Jezus obnażony. Uosobienie czystości. Oglądają Go wszyscy, z wszystkich stron. Może śmieją się, pokazują palcami. Mogą sobie patrzeć, mogą podglądać, mogą Go śledzić. Nie znajdą w Nim żadnego grzechu; nie znajdą w Nim żadnej nieczysto-ści. Dlatego musieli postawić fałszywych świadków.
            Czystość daje odwagę; czystość daje wolność. Możecie Mnie śledzić, podglądać, podsłuchiwać. Jeśli będziesz Mnie podglądał nie zobaczysz, nic, nic czego bym się bał. Sam się zawstydzisz, bo to nie na miejscu wkraczać w czyjąś intymność.
            Jeśli naprawdę umarłeś z Chrystusem, to czego się jeszcze boisz? Przecież nie masz już nic do stracenia, a jeśli się boisz, że coś stracisz, to znaczy jeszcze, że nie umarłeś. Jeśli jesteś czysty i piękny, wtedy nie potrzebne ci szaty: kłamstwa, chwalenia się, popisywania. Wtedy możesz być spokojny, jak dziecko na łonie matki.
            Módlmy się:
            Panie Jezu, który z całkowitym oddaniem przyjąłeś krzyżową śmierć dla nasze-go zbawienia, uczyń nas i wszystkich ludzi na świecie uczestnikami Twojej krzyżowej ofiary, aby nasze istnienie i działanie miało kształt wolnego i świadomego współudziału w Twoim dziele zbawienia. Tobie, Jezu, Kapłanie i Ofiaro, cześć i chwała na wieki wieków. Amen.

            STACJA XI – PAN JEZUS PRZYBITY DO KRZYŻA
            MÓGŁ JESZCZE TYLE DOBREGO UCZYNIĆ

            Apostolska aktywność Jezusa trwała trzy lata. Tymi rękami, które teraz przybijają do krzyża: uzdrawiał, karmił, błogosławił, przytulał. Ale od strony ludzkiej wydaje nam się, że Jezus nie osiągnął wiele. Ci, których nakarmił – zgłodnieli; ci, których uleczył – zachorowali; ci, których wskrzesił – umarli. Rene Woilon powiedział: Pan Jezus uzdrowił kilku chorych, którzy Mu zabiegli drogę. Umiłował małe grono przyjaciół. A wszystko to uczynił spokojnie, po ludzku, nie troszcząc się ani o ilość ani o wydajność.
            Gdy ludzie patrzyli, na tę scenę jedenastej stacji, może ktoś pomyślał: „Szkoda, mógł jeszcze tyle dobrego uczynić”, a On właśnie wtedy czynił coś największego, zbawiał świat.
            I my też musimy pamiętać, że składając ręce do modlitwy, biorąc do ręki różaniec, może więcej czynimy niż swoją najbardziej aktywną działalnością.
            Módlmy się:
            Chryste wywyższony, Miłości ukrzyżowana, napełnij nasze serca swoją miłością, abyśmy w Twoim krzyżu rozpoznali znak naszego odkupienia i przyciągnięci do Twych ran żyli i umierali z Tobą, który żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem w jedności Ducha Świętego, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

            STACJA XII – PAN JEZUS UMIERA NA KRZYŻU –
            CÓŻ TU MOŻNA POWIEDZIEĆ

            Pan Jezus, umiera, na krzyżu. Bóg umiera, Najświętszy i Najczystszy, umiera za grzechy. Cóż tu można powiedzieć? Pomilczmy
            Módlmy się:
            Panie, Jezu Chryste, który w chwili konania nie pozostałeś obojętny na los człowieka i wraz z ostatnim tchnieniem z miłością zawierzyłeś miłosierdziu Ojca ludzi wszystkich czasów z ich słabościami i grzechami, napełnij nas i przyszłe pokolenia Duchem miłości, aby nasza obojętność nie zniweczyła w nas owoców Twojej śmierci. Tobie, Jezu ukrzyżowany, mądrości i mocy Boga, cześć i chwała na wieki wieków. Amen.

            STACJA XIII – PAN JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA
            ZNAK PRZEGRANEJ

            Można być przy Jezusie, bo się potrzebuje zdrowia, szczęścia, błogosławieństwa. Można być przy Jezusie, by to inni widzieli i podziwiali. Można być przy Jezusie, bo potrzebuje się sensu życia, odpowiedzi na pytania, bo pragnie się porządku duchowego. Można być przy Jezusie, po to, by mieć porządek w rodzinie. Można być przy Jezusie, by sobie samemu powiedzieć: „No, jestem całkiem porządnym człowiekiem”. Można być przy Jezusie, bo On zabezpiecza szczęście wieczne. Ale w tych wszystkich przypadkach jest się bardziej jakoś przy sobie, niż przy Panu Jezusie.
            Być przy Jezusie, tak jak była przy Nim Maryja, kiedy Jego ciało zdjęto z krzyża. Jezus nie naucza, nie pociesza, nie karmi, nie uzdrawia, nie wyjaśnia, nie daje poczucia bezpieczeństwa. Jezus jest zimny i nic nie daje.
            Ilu ludzi mówi: „Nie chodzę do kościoła, bo nie czuję potrzeby”; „Nie modlę się, bo mi nic to nie daje”. Pohandlować z Panem Bogiem. Jezus zdjęty z krzyża nie ma NIC, do zaoferowania. Jest tylko znakiem przegranej. Nie ma żadnej przyszłości przed Nim. Jeśli ktoś taki jest przy Jezusie, to w zasadzie opuścił już ziemię i jest już w niebie.
            KSIĄDZ: Módlmy się:
            Witaj Królowo, Matko Miłosierdzia, życie, słodyczy i nadziejo nasza, witaj! Do Ciebie wołamy wygnańcy, synowie Ewy; do Ciebie wzdychamy jęcząc i płacząc na tym łez padole. Przeto, Orędowniczko nasza, one miłosierne oczy Twoje na nas zwróć, a Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu nam okaż. Uproś nam łaskę wiary, nadziei i miłości, abyśmy, tak jak Ty, wytrwali pod krzyżem do końca. Twemu Synowi, naszemu Zbawcy, w jedności z Ojcem i Duchem Świętym, wszelka cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków. Amen.

            KSIĄDZ: STACJA XIV – PAN JEZUS ZŁOŻONY W GROBIE
            ZASIANE POLE

            Człowiek, przechodząc przez życie pozostawia za sobą przeszłość, a w niej ludzi i sprawy, które obumierają. Z roku na rok w Dzień Zaduszny coraz dłuższa lista wypominkowa. Ilu ich było? Ktoś z rodziny, ksiądz z parafii, profesor z seminarium, sąsiad z rodzinnego domu – odeszli.
            Odchodzą w przeszłość i stają się nieważni, a więc jakoś obumierają. Różne sprawy, które kiedyś były dla nas tak ważne, żywe i istotne. Gdzieś w domu znajdziemy stare zabawki, stare zeszyty. Kiedyś nad nimi płakaliśmy, dziś tylko uśmiech na naszej twarzy. Przepisując adresy do nowego kalendarza, niektóre już pomijamy, usuwamy z kontaktów w telefonie bądź smartfonie. Obumierają fascynacje, znajomości i emocje. Idąc przez życie pozostawiamy swego rodzaju, groby. Ale patrząc na to w świetle wiary staje przed nami innym obraz. To nie groby, to nie cmentarz. To czarny zagon a my idziemy wzdłuż niego i rzucamy złote ziarna. Tajemnica grobu Jezusa uczy nas jednego. Z ziaren naznaczonych miłością wyrosną zielone kłosy, które wydadzą stokrotny owoc nowej ziemi i nowego nieba. Z ziaren naznaczonych miłością.
Grób Jezusa to przedtakt do wielkanocnego Alleluja. Zasiane pole.
            Módlmy się:
            Panie, Jezu Chryste, którego Bóg Ojciec mocą Ducha Świętego wyprowadził z ciemności śmierci do światłości nowego życia w chwale, spraw, aby znak pustego grobu przemawiał do nas i do przyszłych pokoleń i stawał się źródłem żywej wiary, ofiarnej miłości i niezachwianej nadziei. Tobie, Jezu, obecności ukryta i zwycięska w historii świata cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków. Amen.
            ZAKOŃCZENIE – KSIĄDZ
            WSZYSTKO INACZEJ
            Droga krzyżowa się skończyła. Droga krzyżowa zaraz się znowu zacznie. Czym jest krzyż? Przypomnijmy jeszcze raz słowa, ks. Jana Twardowskiego: Krzyż to takie szczęście, że wszystko inaczej.
            Bóg złożył na krzyżu Jezusa cały ciężar naszych grzechów, wszystkie niegodzi-wości, jakich dopuścił się, każdy Kain przeciwko swojemu bratu, wszystką gorycz zdrady Judasza i Piotra, całą próżność despotów, całą arogancję fałszywych przyjaciół. To był ciężki krzyż, jak noc ludzi opuszczonych, ciężki jak śmierć osób bliskich, cięż-ki, ponieważ zawiera w sobie całą szpetotę zła. A jednak jest to również krzyż chwa-lebny, jak świt po długiej nocy, bowiem we wszystkim ukazuje miłość Boga, która jest większa od naszych niegodziwości i od naszych zdrad. W krzyżu widzimy potworność człowieka, kiedy daje się prowadzić złu; ale widzimy także ogrom miłosierdzia Boga, który nie traktuje nas odpowiednio do naszych grzechów, ale kieruje się swoim miło-sierdziem.
            W obliczu krzyża Jezusa widzimy, niemal możemy odczuć namacalnie, jak bardzo jesteśmy kochani na zawsze; w obliczu krzyża czujemy się „dziećmi”, a nie „rzeczami” czy „przedmiotami”, jak twierdził św. Grzegorz z Nazjanzu, zwracając się do Chrystusa tymi słowami modlitwy: Gdyby nie było Ciebie, o mój Chryste, czułbym się stworzeniem skończonym. Urodziłem się i czuję, że się rozpadam. Jem, śpię, odpoczywam i chodzę, choruję i zdrowieję. Nachodzą mnie niezliczone żądze i udręki, cieszę się słońcem i kiedy ziemia wydaje owoce. Potem umieram, a ciało staje się prochem, podobnie jak ciało zwierząt, które są bez grzechów. A cóż ja mam więcej od nich? Nic poza Bogiem. Gdyby nie było Ciebie, o Chryste, czułbym się stworzeniem skończonym. O nasz Jezu, prowadź nas od krzyża do zmartwychwstania i poucz nas, że nie zło będzie miało ostatnie słowo, lecz miłość, miłosierdzie i przebaczenie. O Chryste, pomóż nam wykrzyknąć na nowo: «Wczoraj byłem ukrzyżowany z Chrystusem; dziś jestem z Nim uwielbiony. Wczoraj umarłem z Nim, dziś z Nim żyję. Wczoraj byłem z Nim po-grzebany, dziś z Nim zmartwychwstałem».
            KSIĄDZ: Módlmy się:
            Prosimy Cię Panie wspieraj nas każdego dnia swoją łaską, pomóż nam powstać z każdego upadku, nie dopuść abyśmy zwątpili w Twoje miłosierdzie, przemień nasze życie na podobieństwo Twojego życia i doprowadź bezpiecznie do portu zbawienia. Tobie wszelka cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków. Amen.