Mostar. Bośnia i Hercegowina. Za kilkoma rzekami stąd. Nad bystrym nurtem Neretwy, na lewym, muzułmańskim jej brzegu, spiętym w starym mieście imponującym mostem wybudowanym na rozkaz sułtana Sulejmana Wspaniałego w 16. wieku. Zwiedzający myśli tutaj raczej o sobie, o tym, by na swoim ekranie czy w swoim obiektywie uwiecznić swoją obecność. Tymczasem most jest świadkiem kilkusetletniego, zgodnego, opartego na wzajemnym szacunku egzystowania muzułmanów, katolików i prawosławnych. Z krótką przerwą na konflikt bałkański.
Jest jakby metaforą Boga, który chwali chwile naszego życia, w których dobro bezpiecznie ulokowaliśmy w kieszeni, czy na ekranie należącym do drugiego. W ktorych nasze dłonie otworzyliśmy wobec niego w geście obdarowania.
[Rządca] przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: "Ile jesteś winien mojemu panu?" Ten odpowiedział: "Sto beczek oliwy". On mu rzekł: "Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt". Następnie pytał drugiego: "A ty ile jesteś winien?" Ten odrzekł: "Sto korcy pszenicy". Mówi mu: "Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt". Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Łk 16,5-8 w przekładzie Biblii Tysiąclecia