Płyta Rynku Głównego pożegnała ich w piątek, 26 marca po wieczornej Mszy św. w której uczestniczyli u św. Barbary. Znikli na jakiś czas, żeby dać o sobie znać z czterdziestego piątego kilometra Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, z trasy bunatnej z patronatem św. Maksymiliana Marii Kolbego, osiemdziesięciokolometrowej, prowadzącej do Oświęcimia-Brzezinki, spod mijanej przydrożnej kapliczki.
Szymek i Mateusz relacjonują: Osiągnęliśmy granice Oświęcimia około 15-stej w sobotę, 27 marca. To był kres. Nie mieliśmy już sił, żeby przemaszerować na dugi koniec miasta, do Brzezinki. Ciach i koniec marszu. w oczekiwaniu na powrotny transport, w miejscu rozważyliśmy pozostałe stacje drogi krzyżowej.
Planując wyjście zakładaliśmy, że powinniśmy pokonywać po pięć kilometrów w ciągu godziny. Noc brutalnie zweryfikowała nasze plany. Przeżyliśmy godziny podczas których nie osiągnęliśmy średniej nawet 2,5 km. Ale miasto-cel osiągnęliśmy. Będziemy bogatsi w doświadczenie przy kolejnych wędrówkach.
Warto było.
Jak w sentencji Paula Claudela. Nie chodziło nam o to, żeby wykluczyć ból. Gdyby o to chodziło, w ogóle byśmy się nie wybrali. Nie chodziło nam też o to, żeby Bóg nam wyjaśnił znaczenie bólu. Byliśmy, owszem, otwarci również na słuchanie, ale najbardziej zależało nam na tym, żeby odczuć bliskość Boga, kóry cierpiał obarczony ciężarem jak my.
Następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować.I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracając z pola właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego. Przyprowadzili Go na miejsce Golgota, to znaczy miejsce Czaszki . Mk 15,20b-22 w przekładzie Biblii Tysiąclecia
Szymek i Mateusz relacjonują: Osiągnęliśmy granice Oświęcimia około 15-stej w sobotę, 27 marca. To był kres. Nie mieliśmy już sił, żeby przemaszerować na dugi koniec miasta, do Brzezinki. Ciach i koniec marszu. w oczekiwaniu na powrotny transport, w miejscu rozważyliśmy pozostałe stacje drogi krzyżowej.
Planując wyjście zakładaliśmy, że powinniśmy pokonywać po pięć kilometrów w ciągu godziny. Noc brutalnie zweryfikowała nasze plany. Przeżyliśmy godziny podczas których nie osiągnęliśmy średniej nawet 2,5 km. Ale miasto-cel osiągnęliśmy. Będziemy bogatsi w doświadczenie przy kolejnych wędrówkach.
Warto było.
Jak w sentencji Paula Claudela. Nie chodziło nam o to, żeby wykluczyć ból. Gdyby o to chodziło, w ogóle byśmy się nie wybrali. Nie chodziło nam też o to, żeby Bóg nam wyjaśnił znaczenie bólu. Byliśmy, owszem, otwarci również na słuchanie, ale najbardziej zależało nam na tym, żeby odczuć bliskość Boga, kóry cierpiał obarczony ciężarem jak my.
Następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować.I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracając z pola właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego. Przyprowadzili Go na miejsce Golgota, to znaczy miejsce Czaszki . Mk 15,20b-22 w przekładzie Biblii Tysiąclecia