Puste2 MENU
 | 
         Schlistany błotem zmieszanym z płynnym krowim łajnem bryzgającym spod kół (wszak rozpoczęło się wywożenie obornika ze stajni lub z pryzm na pola, by je użyźnić) położyłem się na szafranowym kobiercu dbając o to, by nie naruszyć ciężkim cielskiem ani jednego delikatnego kielicha. Oddałem się krótkiej, błogiej chwili naturalnego oczyszczenia.
          Po owej bezpowrotnie minionej chwili, sieczony niemal arktycznym dżdżem, nie mającym nade mną litości, zwłaszcza podczas ostatniego kilometra trasy dzielącego mnie od parkingu w Chochołowie szeptałem pochwałę zmierzając jednak nieustępliwie do celu.
           Pochwałę dla Stwórcy za prawdziwą, uroczą, charakterną, polską wiosnę ; p
           Chwil kilka później, tego samego popołudnia, opodal, Stwórca zdawał się udzielić odpowiedzi. Łukiem przymierza rozciągniętym na nieboskłonie, opartym krańcowo o horyzont jak w Biblii, w pierwszej i w ostatniej księdze (por. Rdz 9,13 i Ap 4,3)