Puste2 MENU
 | 
        Ks. Tomasza Halika, czeskiego księdza katolickiego, wyświęconego potajemnie w 1978 r. dziennikarze zapytali koło 2000 roku w czym upatruje nadzieję na przyszłość. Odpowiedział prosto: W tym, że istniejemy. W dwudziestym wieku dostaliśmy do ręki na skalę dotychczas niespotykaną środki mogące doprowadzić nas do błyskawicznej, ostatecznej zagłady, a mimo to nie wyniszczyliśmy siebie, mimo to nadal istniejemy.
       Otóż pytanie o zmartwychwstanie Jezusa jest w większym stopniu pytaniem o nadzieję, niż o prawdę historyczną.
       Z dowiedzeniem prawdy historycznej nieźle sobie radzimy. Znamy godzina po godzinie wszystko to, co dokonało się w Jerozolimie od Niedzieli Palmowej do poranka Zmartwychwstania.

       ***
       W naszej parafii w Niedzielę Palmową tradycyjnie organizujemy konkurs palm po ich poświęceniu na pamiątkę uroczystego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy. Czcząc Chrystusa, Króla przyjmują też błogosławieństwo ministranta dotychczasowi kandydaci. W tym roku było ich siedmiu: Jakub Gajec, Rafał Kaczmarski, Igor Kaziród, Karol Kożuch, Antoni Przybysz, Łukasz Ziembiński, Szymon Zuziński. Przygotowywał ich ks. Bogdan Jeleń. Właśnie oni, jak ich starsi koledzy, najczęściej przy posłudze będą używać powitania i pożegnania: Króluj nam Chryste! Zawsze i wszędzie!

       ***
       Zatem, czy Jezus naprawdę zmartwychwstał? Tak jest, odpowiadamy, raczej nie wykradli Jego Ciała Apostołowie. Gdyby tak zrobili - wątpliwym jest, czy byliby w stanie świadczyć o jego zmartwychwstaniu przez całe życie, a nawet swoją śmiercią.  Sprawdźmy to na sobie. Przecież raczej żyjemy w prawdzie, wiarę w Jezusa przyjęliśmy szczerze i uczciwie, a jednak nie poświęcamy większej części swego życia, by o Nim świadczyć. Tym bardziej wątpliwym jest, czy poświęcalibyśmy Mu więcej czasu, gdyby był przedmiotem naszej manipulacji, naszego oszustwa. Tymczasem uczniowie poświęcili życie i śmierć, by o tym zaświadczyć. To musiało być prawdą.
       Popuśćmy jeszcze wodze fantazji. Co musiałoby się stać, żeby skłonić nas jednak do stałego dawania świadectwa, żeby nam się nie chciało przestać mówić o naszym doświadczeniu? Musiałby ktoś z naszych bliskich umrzeć, wyparować z wnętrza płócien, w które był owinięty, których nikt nie rozpakowywał i potem do nas wrócić, rozmawiać z nami i biesiadować z nami. O, wtedy to byśmy o nim opowiadali. Chyba nie przepuścilibyśmy żadnej okazji w dyskusji o życiu po życiu, żeby nie nawiązać do naszego doświadczenia.
        W takiej mniej więcej sytuacji znalazło się kilkuset uczniów Chrystusa. I świadczyli o tym, że go spotkali po śmierci. I to by dowodziło, że zmartwychwstał.
 Czy Jezus rzeczywiście zmartwychwstał? Tak, trudno się spodziewać, żeby faryzeusze postępowali wbrew sobie i ukrywali ciało. Dla nich ciało Jezusa pozostałe w grobie było jak najbardziej na rękę, było dowodem śmierci wroga publicznego. Było dowodem wyeliminowania go. A jednak nie dopilnowali ciała w grobie. To też dowodzi, że zmartwychwstał.
        Choć dla rzetelności historycznej trzeba uparcie przypominać, że samego zmartwychwstania nikt nie widział.
 
        ***
       W Wielki Czwartek wierni składają życzenia kapłanom odprawiającym Mszę św. Wieczerzy Pańskiej. Wszyscy czystego serca przyjmują w Komunii św. Najświętsze Ciało i Najświętszą Krew Pana Jezusa. W ciemnicy naszą wyobraźnię oddawał Bogu obecnemu w Eucharystii obraz Ecce Homo, obraz Chrystusa, Kapłana i Ofiary. Namalowany przez człowieka, u którego - jak to określił Karol Wojtyła w dramacie Brat naszego Boga - potrzeba płótna i farb wlecze się z daleka, z niechęcią, można by rzec z lekceważeniem, daleko za jego najgłębszym żywiołem spotkania Boga, naśladowania Boga.  
        ***
       Dobrze, tyle, jeśli chodzi o prawdę historyczną, a teraz postawmy pytanie o zmartwychwstanie Jezusa rozumiane jako pytanie o nadzieję.
 Czy Jezus zmartwychwstał? Tak, zmartwychwstał, ściślej rzecz biorąc zmartwychwstaje, bo my istniejemy i On w nas istnieje.
       Ks. bp Ryś w jednej z dróg krzyżowych na szlaku pielgrzymki krakowskiej trafnie zauważył, że jednym z mieszkań, bodaj najbardziej stałym (łono Maryi było owszem bezpieczne i delikatne, ale przejściowe), jednym z mieszkań, bodaj najbardziej stałym, które człowiek przygotował Jezusowi na ziemi był grób.

***
      Instalację Bożego Grobu usytuowaliśmy tym razem na progu bramy jednej z kamienic na Kazimierzu. Krakowska 14. Tej bramy, którą gdy przekroczył Adam Chmielowski - zaniemówił po wyjściu do końca Grodzkiej - jak to ujmuje w dramacie Brat naszego Boga Karol Wojtyła. W tym wyobrażeniu Jezus jest jednym z tych, dla których Brat Albert poświęcił swoje życie. Mieszka razem z bezdomnymi na ulicy, a także na ulicy wraz z nimi umiera. Inspirację do takiego wyobrażenia znaleźliśmy we wskazaniu rzuconym naprędce przez furtiana u Albertynów: jeśli chcecie w Grobie Bożym nawiązać do Brata Alberta - nie zapominajcie o bezdomnych.   Projekt przygotował artysta malarz Jacek Szynkarczuk. Konstrukcję drewnianą wykonała stolarnia p. Kiełbusa, natomiast baner w oparciu o fotografię rzeczywistej kamienicy przygotował szef i pracownicy w pracowni Reklamiarnia p. Krzysztofa Janiszewskiego. Dekorację kwiatową przygotowała florystka parafialna, p. Elżbieta Kulka. Oprawę wokalną i muzyczną liturgii w Wielkim Tygodniu przygotowali śpiewacy chórów Amicus i PanaMa Chór, schola oazowa i orkiestra, we współpracy z p. Organistą Andrzejem Garbieniem. Lektorzy i ministranci przygotowali asysty, nadzwyczajni szafarze Eucharystii, pp. Paweł Jezioro i Wojciech Kurzyński pomogli przy udzielaniu komunii św. w kosciele i w miejscach przebywania chorych, m.in. w klinice Ortopedicum przy ul. Przy Strzelnicy w Krakowie. Panowie kościelni Edward Śliwiński, i Edward Kośmider pryzgotowali wsyzstko, co potryebne do liturgii w yakrzstii. Pani Teresa Michnowska z mężem wzkonała porządki. Honorowa Straż NSPJ, Róże Żywego Różańca, Rodzina Radia Maryja, Krąg Biblijny, Oaza, Akcja Katolicka, Odnowa w Duchu Świętym, Kręgi Domowego Kościoła przygotowały recytacje i adoracje. Zespół Charytatywny przygotował paczki świąteczne dla potrzebujących. Zaplecze modlitewne dla wytrwale i zgodnie pracujących przy realizacji od pierwszej chwili po spojrzeniu na projekt zapewniła s. Andrea, Albertynka.
        ***
         Ale Bóg nie chciał mieszkać w grobie bo on jest Panem Życia. Więc grób przygotowany przez człowieka dla Boga nie zatrzymał go. Bóg opuścił grób po to, żeby człowieka poprowadzić do swojego domu, też zresztą przez grób.
         Inny, aktualny przykład. Równie wymowny, choć poprzez gest, przez czyn. Trochę tu opowiedzielismy o aranżacji tegorocznego Grobu Bożego w naszym kościele. Brama kamienicy. Próg. Bruk. Ciało Jezusa identyfikujące się z żebrakiem umierającym w bramie. W chwili adoracji tuż przed Liturgią Wigilii Paschalnej stwierdziłem, że dzieci dołożyły niepostrzeżenie swoje grosiki do tej aranżacji. Na podłożu z juty, która miała nawiązywać do lichego żebraczego łachmana lub do zgrzebnego habitu dzieci pozostawiły puchowego, żółtego kurczaczka, zaś na płótnie pogrzebowym ułożyły pięć stokrotek. Pisklę? Kwiat? Nie ma wątpliwości. Ich głos za tym, że Jezus żyje. To była chwila adoracji ale nie powstrzymałem śmiechu paschalnego, risus paschalis, gdy obserwowałem starszą osobę podnoszącą puchowego kurczaczka, żeby się dokładniej przyjrzeć co kto zacz i upuszczającą go z wyrażoną na twarzy mieszaniną niezrozumienia  i bezradności : )
           I może jeszcze jeden obraz. Filmowy. Z płytki, właściwie albumu, W imię Twoje, który promują PanaMa Chór i Boże Nutki. Obok płyty dźwiękowej znajdujemy w nim ciekawą płytę DVD z filmem opowiadającym o intencjach pomysłodawców i przebiegu nagrań. W ósmej minucie filmu Olga, Boża Nutka opowiada o tym, że nie ma sił śpiewać kolejny raz podczas żmudnego nagrania, tymczasem okazuje się że śpiewa jeszcze głośniej. Interpretuje to jako przeżycie czegoś nowego, jako zstąpienie Ducha Świętego. Żyjący Chrystus mówił o swym pożytecznym odejściu i tym, że żyjąc posle Pocieszyciela.
 Nie mam sił, ale śpiewam głośniej. To przecież zupełnie podobne do wielu takich powstań, zmartwychpowstań które przeżył każdy z nas. Sam położyłem się w grobie, przycisnął mnie ciężki kamień grzechu, mojej świadomej i wolnej decyzji, a teraz ktoś mnie z niego wydobywa, odsuwa kamień z miłością.
        Czy Chrystus zmartwychwstał?
        Oczywiście. Zmartwychwstaje. Prawdziwie. W nas. Alleluja.