Odżywają wspomnienia.
Ktoś po wspólnej wieczornej modlitwie przypomniał sobie z dzieciństwa, sprzed kilkudziesięciu lat majówki śpiewane w ogrodzie przy Księżówce w Zakopanem.
Przewija się wdzięczność.
Nie przyszłabym do kościoła w moim stanie chorobowym. W przestrzeni, na świeżym powietrzu jest mi łatwiej. Jest też bliżej z mojego domu do kapliczki. Dziękuję, że o tą modlitwę zadbaliście...
Posadowiona została tuż obok nieistniejącego młyna bronowickiego, nieopodal mostu nad Młynówką Królewską, której koryto zasypano ostatecznie w latach 60-tych ubiegłego stulecia. Nie posiada inskrypcji fundacyjnej, ale panuje przekonanie, że jest wotum wdzięczności za narodziny długo oczekiwanego dziecka. Stała tu od zawsze. Tą w obecnej formie, słupową z czterospadowym daszkiem postawiono w drugiej połowie XIX w. Pamięta nie tylko most łączący Kraków z Bronowicami i Młynówkę, ale też targ, kóry tętnił życiem obok młyna i ściągał przemieszczających się handlarzy, przybywających z Woli Justowskiej, czy z Łobzowa.
Sama jest mostem na szlaku życia prowadzącym nas ku niebu.
Mostem pomiędzy pokoleniami pobożnych Bronowiczan.
Mostem pomiędzy codziennością, która nas pochłania, owszem, czasem nam doskwiera a wiecznoscią, za którą tęsknimy, do której wzdychamy w każdej zdrowaśce , czy innym pochwaleniu Maryi. Korzystamy z tego mostu odrodziwszy modlitwę majową przy niej przed czterema laty.
Kapliczka przy ulicy Filtrowej, przy której w maju chętnie się modlimy, obok której stale rowerujemy, czy spacerujemy...