Puste2 MENU
 | 
      W sierpniu papież Franciszek poprosił nas o modlitwę: 

        Za wszystkie osoby, które pracują i żyją dzięki morzu, w tym za marynarzy, rybaków i ich rodziny. 

      W spocie multimedialnym rozwijającym zamysł modlitewny papie powiedział:


        
          I. W sierpniu zmiana tajemnic różańcowych wypadła opatrznościowo we wspomnienie Matki Bożej Anielskiej związane z odpustem Porcjunkuli. Odmówiliśmy w czasie spotkania modlitwy, które warunkują uzyskanie tego odpustu obok nawiedzenia kościoła parafialnego, przyjęcia w stanie łaski uświęcającej Komunii św. i trwałej woli oderwania od  grzechu. Pamiętamy również, że w każdym dniu nasilającego się ponownie zagrożenia epidemicznego możemy uzyskać odpust zupełny pod jednym jedynym warunkiem odmówienia jakiejkolwiek modlitwy. Chcemy przeżywać stan zagrożenia w duchu wiary.

          II. Podjęliśmy refleksję nad 10. punktem Listu św. Jana Pawła II Rosarium Virginis Mariae. Smakowaliśmy określenie Jana Pawła II stwierdzające, że Matka Boża jest niedoścignionym wzorem kontemplacji. Papież argumentuje zasadność tego określenia macierzyństwem NMP dla Chrystusa, Odkupicela człowieka. Jezus był do Niej podobny, zyskał od Niej właśnie swe podobieństwo somatyczne. Mogła mu się przyglądać, przytulać Go od Bożego Narodzenia. To rodziło duchową bliskość, zażyłość Matki wobec Syna Wyczekiwała Go w skupieniu i tęsknie od Zwiastowania. Papież stwierdza, że oczami serca począwszy Go i nosząc Go pod swym sercem domyślała się Jego rysów.
      Maryja mogła pytać Jezusa z wyrzutem, czemu oddalił się od rodziców przy świątyni, mogła przenikliwie szukać Jego zamysłu na weselu w Kanie Galilejskiej, mogła boleć, roniąc łzy na Golgocie, cieszyć się w poranek Jego Zmartwychwstania i płonąć gorliwością apostolską w dniu Zesłania Ducha Świętego i ciągle mieć przed oczami swego serca oblicze swego Syna. Ona już się nigdy od Niego nie odwróciła. Kiedy udaje nam się kontemplować Jezusa? Gdy w naszym spojrzeniu na Niego jest wierność, adoracja i podziw. Maryja jest dla nas wzorem kontemplacji.
  
         III. Aktualności.

       1. Dyżur odmawiania różańca w wieczory środowe  w sierpniu  podejmujemy w miarę możliwości w kościele dolnym w ramach Maratonu Modlitewnego Totus Tuus. Zelator(ka) zgłasza gotowość poprowadzenia części różańca świętego celebransowi pięć minut przed rozpoczęciem nabożeństwa w zakrystii. Można wprowadzić jedno-, dwuzdaniowe rozważanie. Należy poprosić kościelnego o mikrofon bezprzewodowy. Animujemy parafialną modlitwę według następującego harmonogramu:
5 sierpnia 2020 Róża I św. Rity  p. Mariola Kubicz Część Światła
12 sierpnia 2020 Róża II św. Jana Kantego  ks. Zbigniew Zięba Część Bolesna
19 sierpnia 2020 Róża III św. Moniki   p. Władysława Tekiela  Część Chwalebna
26 sierpnia 2020  Róża IV św. Anny p. Anna Wiśniewska Część Radosna
2 września 2020 Róża V św. Jadwigi Królowej  p. Ewa Kempa Część Światła
9 września 2020 Róża VI  św. Faustyny   p. Barbara Kowalczyk  Część Bolesna

          2. Redakcja gabloty różańcowej w sierpniu pozostaje pod opieką p. Ewy Kempy, zelatorki V róży św. Jadwigi Królowej. 

          3.     W drugą sobotę sierpnia, czyli 8 bm. w Łagiewnikach, w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego odbędzie się kolejne spotkanie członków Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego. Złożą się na nie o 14.40 przywitnie i prezentacja tej aktywności modlitewnej, o 15.00 Koronka do Miłosierdzia Bożego, o 15.20 Msza św. z obrzędem przyjęcia nowych członków duchowej adopcji. Animatorami diecezjalnymi tej grupy modlitewnej są pp. Agnieszka i Piotr Uchańscy, nasi parafianie. Liczą na wsparcie przygotowania tego spotkania modlitewnego z naszej strony. Prosimy zelatorów o rozpoznanie w różach możliwości udziału w tym spotkaniu. Jesteśmy w stanie zorganizować busa, który zawiezie pielgrzymów. Termin zgłoszeń do udziału w pielgrzymce mija w środowy wieczór. Zapraszamy. 

           4. W sierpniu modlimy się za Ojczyznę wspominając sierpniowe rocznice wydarzeń kształtujących suwerenność pokój i niepodległość naszej Ojczyzny oraz za dzieci i młodzież, by mogły wrócić do zajęć w szkołach w nwym roku szkolnym jak również w powszechnej intencji papieskiej.

            5. Masz poprowadzić  dyżur różańcowy na żywo w zaprzyjaźnionej rozgłośni radiowej. W tym samym czasie Twoja matka cierpiąca na afazję doznała udaru mózgu. Wypadałoby jej towarzyszyć w czasie leczenia szpitalnego, co wybrać?
            O rozwiązywaniu takich i innych dylematów w duchu wiary, w duchu wierności różańcowi opowiada artykuł p. Agnieszki Wareckiej pt. Zaufali Opatrzności w lipcowym numerze Różańca. Zapraszamy do zapoznania z treścią całego numeru.  






        Jabłonkowska. W jednym z segmentów kuchennych powstaje letnia, lekka i gnialna w swej prostocie kolacja. Męskie kwiaty cukinii podarowane z Sadowia. Opłukane, za moment zostaną nadziane kulką sera pleśniowego, zanurzone w cieście naleśnikowym piwnym, lekko podpieczone.  
         Kruchy, zdawałoby się mało adekwatny znak świętości, która nas odwiedziła, nie zapomniała naszego adresu. 

           [Jezus] kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. Mt 14,19-20 w przekładzie Biblii Tysiąclecia
         Meksyk należy do najpiękniejszych krajów na świecie. Wysokie, wiecznie ośnieżone szczyty, czynne wulkany, ciepłe plaże Morza Karaibskiego z krystaliczną wodą, dziewicze dżungle, głębokie kaniony, rozległe prerie porośnięte kaktusami - wszystko to znajdziesz w Meksyku. Kraj ten jest blisko 7 razy większy od Polski. Mieszka w nim prawie trzy razy więcej mieszkańców niż w Polsce. Stolicą Meksyku jest miasto Meksyk, jedno z najbardziej zaludnionych miejsc na świecie.
         W kuchni meksykańskiej liczą się trzy składniki: tortilla - okrągły placek z mąki kukurydzianej lub pszennej, podobny do naszego naleśnika, fasola, najczęściej czerwona i pikantne chili. Spotkasz tam, owszem wołowinę, wieprzowinę, mięso drobiowe, owoce morza, czy owoce cytrusowe, ale Meksykanin będzie je traktował jako dodatki. Najważniejsza jest tortilla, fasola i chili. Uważaj w Meksyku na sos (salsę). Zawsze spróbuj go do jakiego stopnia jest pikantny, zanim polejesz nim potrawę. Może się okazać, że spożywając potrawę obficie polaną sosem możesz doznać wytrzeszczu oczu : )
        Meksykanie zasadniczo mówią po hiszpańsku, ale na obrzeżach miast lub w wioskach spotkasz Indian posługujących się się ponad 60-cioma narzeczami. Przeciętny Meksykanin słabo zna angielski. Zdecydowanie bardziej woli, żeby turysta, który odwiedza ich kraj powiedział chociaż kilka słów po hiszpańsku, nawet gdyby je bardzo kaleczył niestaranną wymową. Meksykanin doceni ten wysiłek obcego i chętnie odpowie. Meksykanie są pozytywnie nastawieni do życia. Bardzo chętnie udzielają pomocy, nawet jeśli zupełnie nie rozumieją o co poprosił ich obcokrajowiec. Dobrze jest zapytać kilku Meksykanów o tą samą sprawę. Wtedy jest szansa, że zbliżysz się do prawdy w interesującej Ciebie sprawie. Meksykanie prawie nigdy nie mówią nie. Nie potrafią odmawiać. Trzeba jednak pamiętać, że im bardziej o czymś zapewniają, tym bardziej może się to nie spełnić.
        Meksykanie nie znoszą się spieszyć. Za to uwielbiają przekładać wszystko na jutro (mañana). Uważają, że wszystko można zrobić, ale dlaczego akurat w pośpiechu, dlaczego wszystko naraz? : )
       Toltekowie, Olmekowie, Majowie, czy Aztekowie - Indianie zamieszkujący dzisiejszy Meksyk przed przybyciem Hiszpanów byli znakomitymi budowniczymi, matematykami, astronomami, fizykami, czy architektami. Mogliby konkurować z powodzeniem z uczonymi z innych starożytnych cywilizacji: chińskiej, perskiej, egipskiej, greckiej, czy rzymskiej.
        W tym kraju, w Meksyku, na wzgórzu Tepayac w Guadalupe, przed blisko 500 laty, 12 grudnia 1531 roku objawiła się Matka Boża.
        Co więcej? O tym mañana, czyli jutro : ) 
       Ks. Tomasz Szafrański OMIZapraszamy na Mszę św. niedzielną 2 sierpnia. Będziemy mieli okazję uczestniczyć we Mszy św. z kazaniem wygłoszonym przez Oblata Maryi Niepokalanej, ks. Tomasza Szafrańskiego, który obecnie przebywa w Polsce na urlopie, a na co dzień pracuje w domu powołaniowym niższego seminarium duchwonego w Meksyku. (na zdjęciu w sliderze podczas nabożeństwa wielkopiątkowego we wspólnocie Aguascalientes w Oaxaca) Na zdjęciach poniżej przy budowie nowej kaplicy w Rincón Bamba, Oaxaca; w pracy powołaniowej w Casa Vocacional (w domu powołaniowym) w Puebla z nauczycielami, psychologami i konfratrami Oblatami. Będzie też okazja wesprzeć dzieło powołań oblackich w Meksyku ofiarą do skarbony przy biuletynie Wspólnota, a dla uczestniczących online   przelewem na konto naszej parafii, po czym ofiary przekażemy księdzu Tomaszowi.
         Ahora, hasta mañana : )

         
          Co się wydarzy, gdy dwóch księży z górską pasją połączy siły?  Na pewno będzie wysoko i wymagająco.
         Z kolegą, ks. Maciejem Medesem, pracującym w Libiążu, wybraliśmy się w lipcu br. we włoskie Alpy, aby zdobyć kilka szczytów przekraczających 4000 m.n.p.m. Jedna informacja na facebooku, jeden telefon i zarysował się plan na dwa tygodnie wspinaczki. Postanowiliśmy wybrać się do doliny Aosty położonej w północnozachodniej części Włoch. Wszystkie nasze ambitne cele były położone na wysokości powyżej 4000 m.n.p.m. Dłuższe przebywanie na takich wysokościach musi być poprzedzone procesem aklimatyzacyjnym, czyli dostosowaniem się organizmu do niskiej zawartości tlenu w powietrzu ( około 50% mniej niż w dolinach)  i niskiego ciśnienia atmosferycznego (około 600 hPa na wys. 4000 m.). Proces aklimatyzacji polega na wchodzeniu w wyższe partie gór i schodzenie niżej na nocleg. Trwa to około 3 - 4 dni.
        Aklimatyzację robiliśmy w masywie Monte Rosa. Spaliśmy 2 dni w schronisku Mantova położonym na wysokości 3500 m.n.p.m. W tym czasie udało nam się wejść na Piramide Vincent 4217 m.n.p.m. oraz na Ludwigshöhe 4341 m.n.p.m. Trzecią noc spędziliśmy w biwaku Felice Giordano położonym na szczycie Balmenhorn 4167 m.n.p.m. nad którym postawiono kilkumetrową figurę Pana Jezusa.
       Po zaaklimatyzowaniu przyszedł czas na pierwszy z naszych celów - Trawers Lyskammów. Jest to najpiękniejsza, najbardziej eksponowana i najtrudniejsza śnieżna grań w Alpach, której długość wynosi około 4 km.  Pokonanie samego trawersu zajęło nam około 4 godz. Przeszliśmy przez dwa szczyty - Lyskamm Orientale 4527 m.n.p.m. oraz Lyskamm Zachodni 4479 m.n.p.m. Trudność polega przede wszystkim na tym, że idzie się ostrzem grani, a po obydwu stronach znajdują się kilometrowe przepaści. Tam nie ma miejsca na brak koncentracji i jakikolwiek niewłaściwy ruch.
        Po dwóch dniach odpoczynku przyszedł czas na kolejny trudny cel - Matterhorn 4474 m.n.p.m. - zwany najpiękniejszą górą świata. Co roku próbuje ją zdobyć około 3000 osób, niestety nie wszystkim się to udaje. Rokrocznie tylko na tej górze podejmuje się około 80 akcji ratunkowych z udziałem helikoptera, a od 8 do 10 osób rocznie niestety przepłaca wspinaczkę życiem. My postanowiliśmy wejść od strony włoskiej tzw. Lwią Granią. Jest to wariant trudniejszy od szwajcarskiego, ale dzięki temu mniej uczęszczany. W pierwszy dzień musieliśmy dostać się z miasteczka Breuil-Cervinia do schroniska Carrel 3830 m.n.p.m. To kilkugodzinny spacer najpierw wśród alpejskich łąk, później stromym lodowcem, a na końcu już właściwą częścią Lwiej Grani. Pogoda na atak szczytowy nie zapowiadała się rewelacyjna, ale było to jedyne "okienko pogodowe", które dawało jakąkolwiek możliwość zdobycia szczytu. Następnego dnia wstaliśmy o 3 nad ranem, zjedliśmy śniadanie, ubraliśmy uprzęże, związaliśmy się liną i o 4 wyruszyliśmy w stronę szczytu. Początkowo napotkaliśmy sporo trudności orientacyjnych, bo droga nie była wystarczająco oczywista. O godzinie 6 stanęliśmy na Pic Tyndall 4241 m.n.p.m. (szczyt w grani Matterhornu), później przeszliśmy przez mocno eksponowaną przełęcz i znaleźliśmy się w kopule szczytowej. Choć do szczytu pozostało około 200 m w pionie to jednak teren był wymagający. Kilka minut po godzinie 8 zameldowaliśmy się na szczycie. Wiał mocny wiatr, widoczność na kilkanaście metrów, ale nie to było najważniejsze. Szczęście samo w sobie to bycie na szczycie tej najbardziej rozpoznawalnej góry świata. Po modlitwie dziękczynnej i kilku fotkach wyruszyliśmy w drogę powrotną do schroniska Carrel. Zejście okazało się trudniejsze niż wejście. Po 6 godzinach zameldowaliśmy się z powrotem w schronisku. 10,5 godziny bardzo wymagającej wspinaczki. Dopiero kolejnego dnia rano wyruszyliśmy w dół do miasteczka.
       Pobyt w Alpach wiąże się z codziennym sprawdzaniem pogody i dostosowywaniem celów do aktualnej sytuacji. Przez to zostaliśmy zmuszeni by zmienić miejsce na Alpy Kotyjskie położone na wysokości Turynu.
      W tym paśmie górskim najwyższy szczyt to Monte Viso 3841 m.n.p.m. (Wypatrzyliśmy tę górę z masywu Monte Rosa, gdyż rano na horyzoncie rysowała się jej smukła sylwetka o piramidalnym kształcie mocno górująca nad innymi wierzchołkami). Początkowo planowaliśmy atak szczytowy ze schroniska Quintino Sella położonego na wysokości 2640 m.n.p.m., ale okazało się że nie ma dla nas miejsca. Dlatego postanowiliśmy noc spędzić w biwaku Andreotti na wysokości 3225 m.n.p.m., posiada on 6 miejsc do spania. Dojście w znacznej części prowadziło po zboczach masywu Monte Viso i ubezpieczone było w łańcuchy.  Po 6 godzinach podejścia z parkingu byliśmy na miejscu, przygotowaliśmy sobie kolację i poszliśmy spać, gdyż pobudkę zaplanowaliśmy na godzinę 4 rano. Po lekkim śniadaniu wyruszyliśmy w stronę szczytu. Choć góra podobna do Matterhornu, to jednak nieco łatwiejsza i trasa podejściowa bardzo dobrze oznakowana (na Matterhornie nie było żadnych oznaczeń). Po 2 godzinach żwawej wspinaczki wśród bloków skalnych, piargu i w wyślizganych kominkach stanęliśmy na szczycie. Ustawiono tam piękny krzyż i płaskorzeźby Jezusa i Maryi. Niesamowite wrażenie zrobiła na nas wybitność tego szczytu, ponieważ większość wierzchołków sąsiadujących z Monte Viso jest o ponad kilometr niższych. Warto było tam być przynajmniej z dwóch powodów. Pierwszy to taki, że ta góra jest symbolem dla ludzi zamieszkujących rejon Piemontu. Natomiast drugi powód to taki, że większość Włochów uważa, iż ten właśnie szczyt posłużył za wzór logo wytwórni filmowej Paramount Pictures. Po kilku minutach na szczycie udaliśmy się w drogę powrotną. Tym razem postanowiliśmy zejść bez noclegu na parking. Różnica wysokości między szczytem, a parkingiem wynosiła 2100 m. Po 7 godzinach wędrówki wsiedliśmy do samochodu, podjechaliśmy na zaprzyjaźniony kemping wziąć prysznic i udaliśmy się w stronę Polski, nawigacja pokazała ponad 1500 km. 
 _____________________________________

         We wrześniu lub październiku br.  planujemy spotkanie otwarte z ks. Kacprem i ks. Maciejem podczas którego szerzej opowiedzą o swojej wyprawie i pasji do zdobywania najwyższych szczytów Alp i nie tylko.



Opis zdjęć:


1. Alpejski szlak
2 Ks. Maciej na podejściu do schroniska Carrel
3. Ks. Kacper i ks. Maciej na szczycie Matterhornu
4. Ks. Maciej przy zejściu z Matterhornu
5. Krótkie okno pogodowe w kopule szczytowej
6. Zejście z Matterhornu cd.
7. Zejście z Matterhornu cd.
8. Monte Viso wieczorową porą widziane z miasteczka Paesanna
9. Pierwsza faza wspinaczki na przełęcz pod Monte Viso
10. Widok ze schroniska Mantova
11. Biwak Andreotti
12. Wschód słońca z drogi na szczyt
13. Panorama z drogi na szczyt  Monte Viso
14. Ks. Kacper i ks. Maciej na szczycie Monte Viso
15. Krzyż i płaskorzeźby na szczycie Monte Viso
16. Porównanie szczytu Monte Viso i logo Paramount Pictures
17. Piramide Vincent
18. Ludwigshöhe
19. Lyskammy
20. Pan Jezus na szczycie Balmenhorn
21. Ks. Kacper na szczycie Lyskamm Orientale (w oddali widoczny Matterhorn)
22. Ostra grań Lyskammów
23. Cd. ostrej grani Lyskammów
24. Ks. Kacper z Matterhornem widzianym od strony włoskiej


Podkategorie